niedziela, 1 września 2013

Rozdział 4 - Część 1

Kolejny dzień - czwartek . Obudziłam się jak zwykle o siódmej i wyszłam do szkoły .Lekcje minęły szybko ,bo cały czas myślałam o tym co wydarzy się potem. Zaraz po powrocie do domu powiedziałam mamie ,że jadę z koleżanką do miasta ,oczywiście nie mówiłam po co . Na przystanku umówiłam się z Martą . Chwilę później pojawiła się obok mnie .
-Hej ,gotowa ? -zapytała
-No jasne ! - odpowiedziałam i bez namysłu wsiadłam do autobusu .
Jechałyśmy około piętnastu minut .A kolejne dwadzieścia spędziłyśmy pod ośrodkiem treningowym czekając na trenera .Kiedy przyszedł ,Marta zaczęła rozmowę .
-Dzień dobry ,moja koleżanka przeprowadziła się z Niemiec i bardzo zależy jej na trenowaniu siatkówki - mówiła
-Mam na imię Weronika .Jest możliwość treningu dla mnie ? - wtrąciłam
-Jasne ,że tak ,ale musisz włożyć więcej pracy niż reszta dziewcząt , poza tym starać się ćwiczyć coś w domu .Decyzja należy do ciebie .Ja już muszę iść ,ale jeśli się zdecydujesz to zapraszam w poniedziałek o 16:30 - powiedział z uśmiechem i odszedł .a my z Martą udałyśmy się do pobliskiej restauracji ,zamówiłyśmy zimne napoje i zajęłyśmy miejsce przy jednym ze stolików.Chwilę później kelnerka przyniosła dwie cole . Upiłam łyk ze szklanki i odstawiłam na bok .
-I co chcesz trenować ? - zapytała Marta
-No chyba tak .Trochę się boję ,że nie dam rady .Do tego mama się nie zgadza .
-Jak to chyba ?! Ty musisz zacząć trenować .Nie zmarnuj szansy . A na mamę nie zwracaj uwagi.
-No wiem ,ale zaraz będzie pytać czego mnie nie ma w domu i takie tam ...
-A co tata na to ?
-Mój tata zmarł dwa miesiące temu. - powiedziałam spuszczając wzrok i ponownie upiłam łyk coli
-Przepraszam ,nie wiedziałam .Przykro mi . - powiedziała
-Nic się nie stało  .Wydaje mi się ,że chciałby ,żebym trenowała .
-Czyli wszystko wiemy ,a co do Twojej mamy to ,zawsze taka była ?
-W połowie tak ,ale tylko jak miała zły humor ,a po śmierci taty stała się dziwna .
-Zmieniając temat ,podoba ci się tutaj ?
-Chyba tak ,ale tęsknie za Dortmundem ...
-Miałaś tam przyjaciół ? -
-Tak ,ale mama kazała mi o nich zapomnieć ,a ja nie mogę !  Tak strasznie za nimi tęsknie ...- powiedziałam i poczułam jak łzy spłynęły mi po policzkach
-Nie płacz .Kiedyś ich spotkasz .-pocieszała mnie
-Wątpie ... Nie wiem dlaczego ,ale zaczynam zapominać.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czwarty rozdział  trochę krótki .... Ale cóż jutro szkoła i nie ma czasu na pisanie ... Szczerze nie wiem kiedy nowy rozdział .Może wtedy jak będzie 11 komentarzy ;) (Moja szczęśliwa liczba xd) Ale dzięki temu ja będę miała czas na pisanie <3


4 komentarze:

  1. Weronika nie może zapomnieć o przyjaciołach z Dortmundu!
    Wgle, to jestem pierwsza 8)
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie może o nich zapomnieć i nie zapomni ! <3 Świetny rozdział, naprawdę warto czytać go na bieżąco. Masz dziewczyno talent, chyba już to nawet pisałam, ale będę się powtarzać bo to jest godne podziwu! Kocham ten blog i nic tego nie zmieni ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie , nieee!! Wera nie może zapomnieć o przyjaciołach, a już napewno nie o Marco.
    Co do siatkówki mam nadzieję, że mimo zakazu mamy bedzie trenowała, a z czasem uświadomi jej - jest w tym naprawdę dobra.
    Mam też cichą nadzieję , że przyjaciele ją odwiedzą ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne! :D Czekam na ciąg dalszy! :D To ja może naspamuję, żeby było 11 komentarzy? XD

    OdpowiedzUsuń